Po polsku /
Życie pod wspólnym dachem. Jak to jest? [29]
Zdecydowanie doradzam mieszkanie razem przed slubem. Tak ludzie sie lepiej poznaja. I lepiej wiedziec na czym sie stoi. Zamiast rozstawac sie po slubie, lub co gorzej, po dzieciach., lepiej przed ;)
Mieszkalam z moim obecnym mezem przed slubem i przyznam, ze na poczatku nie bylo latwo (zaznaczam, ze jak zamieszkalismy razem to nie wiedzialam ze zostanie moim malzonkiem). klocilismy sie o drobnostki tzw. "nie opusciles deski klozetowej". Z czasem przyzwyczailismy sie do swoich zwyczajow i przymykalismy oko na zwyczaje drugiej osoby. Obowiazki domowe zawsze dzielilismy miedzy siebie poniewaz pracowalismy oboje, i tak jest do tej pory.
Jesli chodzi o niezaleznosc to nigdy sie o to nie balam. Lubie miec swoj wlasny czas, byc sama, czy robic cos co lubie w samotnosc. Moj maz, wtedy chlopak, jest taki sam, wiec od razu wiedzielismy ze to nie bedzie problemem. Rachunkami dzielilismy sie. Ja mialam swoja kase, on mial swoja kase i mielismy tez wspolna kase do ktorej kazdy rowno sie dokladal.
Ja bez problemu wychodzilam z moimi kolezankami a on ze swoimi kolegami, na zakupy, mecz, kawe, takie tam. Ale poniewaz mamy wspolnych znajomych, czesto razem wychodzilismy.
Nic sie po slubie nie zmienilo, tylko nadal sie docieramy. Proces jeszcze trwa :) I powiem szczerze, ze niektore przyzwyczajenia mojego meza dalej mnie irytuja, ale coraz mniej.
Powiem tylko: do nieczego sie nie spiesz, nikogo nie zmieniaj. Jak nie jestes gotowa na cos, nie rob tego. Wszystko samo sie ulozy. I wzajemny szacunek musi byc. :)