Nie wiem jak Wy będziecie go świętować, ale ja zamierzam do tego czasu zrobić mały zapas węgierskiego wina (w tym na pewno parę butelek słodkiego tokaju) i 23 marca zwolnić żonę z jej obowiązków w kuchni :) W tym roku mam zamiar zrobić jókai bableves i csirke paprikás z galuszkami - mniam!
Oprocz tego powiedzonka o Polaku i Wegrze, tudziez ege-szege cos tam, to w sumie nic nie pamietamy. No, ostatnio (jakis rok temu chyba) podobalo mi sie wystapienie takiego jednego polityka wegierskiego, (oczywiscie nie pamietam nazwiska, bo niby dlaczego mialabym pamietac) ktory powiedzial prosto z mostu: "powiedzmy sobie szczerze: oszukiwalismy Was wszystkich..."i dalej w tej tonacji. Niezly luzak...
A w ogole o co chodzi z tym Dniem Wegierskim?
Jak w szkole. Tylko, ze tam Dzien Angielski mielismy. Albo w czasach komuny. Tez tam caly czas cos bylo o przyjazni polsko- wiadomo jakiej i jak sie to skonczylo;)
12 marca 2007 parlament węgierski przyjął deklarację uznającą dzień 23 marca Dniem Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, deklarację poparło 324 posłów, nikt się nie wstrzymał, nikt nie był przeciw. Analogiczną uchwałę 16 marca 2007 podjął przez aklamację polski Sejm.
No ja nie czuje jakiegos specjalnego duchowego pokrewienstwa z Węgrami, (to juz predzej z Anglikami, Francuzami i Niemcami) ale moze to dlatego, ze zadnego Węgrzyna:) nie znam.
A raczej mam tendencje do wyrabiania sobie zdania na temat ludzi nie przez pryzmat historii czy stereotypow, (czy innego urwanego z ksiezyca teoretyzowania) a przez to jacy sa tu i teraz, dzis, w XXI wieku.
Znam pare anegdotek (z zycia wzietych), i w sumie stawiajacych Wegrow w pozytywnym swietle, no ale w sumie te historyjki moga wydawac sie troche 'kontrowersyjne', to sobie jednak daruje:)
Nie po forach, lecz po obcych landach, ale jakoś na Węgry nigdy nie odbiłem, więc co tu gadać. Wredotka masz rację, w życiu tylko jednego spotkałem i muszę przyznać nie za dużo o nich wiem. Może Torq nas wszystkich uświadomi, szczególnie dziś.
Widzę, że wątek już zaczęty! Egészségedre, za tych co Tokaja piją.
A ja kiedyś mieszkałam z trzema Węgierkami i bardzo je lubiłam. Straciłam z nimi kontant, ale kiedy myślę o Węgrzech/Węgrach to zawsze mi się ten kraj kojarzy z tymi dziewczynami. Nauczyłam się od nich jeść naleśniki (palczinki) z Nutellą.
No i oczywiście nie zapominajmy o placku węgierskim i gulaszu. Nalepsze zdobycze przyjaźni polsko-węgierskiej :)
Do naleśników? Cukier, dżem, powidła, generalnie- na słodko, więc nie można było nie spróbować z nutellą:)
Ale, ale... właśnie mi się przypomniało, że na trasie z Poznania do Warszawy trafiłam kiedyś taką knajpe (oberże:) i ich specjalizacją są naleśniki. We wszystkich możliwych kombinacjach. Z jagodami i bitą śmietaną też. Pyszności:D Nie pamiętam dokładnie gdzie to było, ani nazwy tegoż szynku;), ale jedzonko mają świetne. I taka fajnie wystylizowana była ta restauracja/ bistro czy jak to to nazwać. Na taki staropolski zajazd. Fajny klimat.
Do naleśników? Cukier, dżem, powidła, generalnie- na słodko
smakowitosci... albo z podsmazanymi na maselku brzoskwiniami z cukrem, z dodatkiem borowek... na nieslodko tez mozna... z serkiem blue, szczypiorkiem, szyneczka w kostke, papryczka... i z awokado na boku... ... :)
palaczinki czy jakos tak to nalesniki po wegiersku. I te moje Wegierki sie ze mna caly czas klocily, ze palaczinki sa ich, a ja im mowilam, ze nalesnikow nie oddam bo sa polskie.
wlasciwie to w hameryce to te grube i suche nalesniki nazywaja pancakes... a te cienkie i smakowite nazywaja crepes... i to jest takie po francusku.... ;)
Jestem Węgrem, uczę się języka polskiego sam, i znowu zbliżymy się do dni polsko-węgierskiego przyjaźni :) Mam siedemnaście lat, i juź zakochałem się w Polsce.
Tak, stosunki między Polską i Węgrzami byli od wielu lat bardzo dobre. Znam Węgry ale lepiej niż Polskę, przecież już w 1995 r. odwiedziałem na urlopie Budapeszt oraz Debrecen. Wtedy mówili najbardziej ludzi po niemiecku ze mną, bo oni nie znali angielski.
Zresztą powodzenia ze Twoim uczeniem się języka polskiego. Znam mało węgierski, tylko trochę czytam i mówić po węgiersku:-)
To jest trudny problem - jak brzmi słowo 'Węgier' w wołaczu!? Stawiałbym na 'Węgrze!', a więc prawie tak, jak Ty to powiedziałeś.
Staropolska forma brzmiałaby zapewnie: Węgrzynie!, ale dzisiaj słowo 'węgrzyn' kojarzy się li tylko z trunkiem. - Nalejże mi więcej tego węgrzyna, mocium Panie!
Od wczoraj w Gdańsku Oliwie istnieje skwer imienia Stefana Eleka. Niesamowita postać: Węgier, który wraz ze swoim oddziałem chciał przejść na stronę Armii Krajowej podczas powstania warszawskiego, wraz z kompanami uratował setki mieszkańców stolicy. Po wojnie aresztowany przez Sowietów, uciekł do Jelitkowa i został w Gdańsku (z żoną Polką), gdzie pomagał m.in. w rewitalizacji parku w Oliwie.
~za Gedanarium, FB
pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Elek
youtu.be/03BvdznR9U8
Home / Po polsku / Wielkimi krokami zbliża się... Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej