Z góry przyznaję, że to karkołomne pytanie, bo młodzież jesz zdywersifikowana. Po części jest czysto skonsumeryzowana, ale są też kibole i anarchole, duszpasterstwa młodzieżowe, dzieci z dobrych (zamożnych), średnich i biednych domów, Polska A i B, młodzież akademicka i uczniowska itd., itp. Nie chodzi jednak o żadne studium socjologiczne lecz o Wasze luźne impresje na podstawie obserwacji z własnego podwórka. Jakie tendencje przeważają? Na ile są one motywowane względami materialnymi, ideowymi, rodzinnymi itp.? Czy ważniejsze jest robienie kariery, poszukiwanie przygód czy spokojne życie?
Światopogląd polskiej młodzieży?
Niesłychanie rzadko - o ile w ogóle - słyszę w Polsce termin "skonsumeryzowany/a". Ześwieczczony, zblazowany, zramolały, zglajszachtowany, owszem tak, ale "skonsumeryzowany" ? - to chyba tylko jacyś domorośli pseudointelektualiści tak się wyrażają!
Zdywersyfikowana - mówimy też zamiast tego "zróżnicowana". Jest to mniej przeintelektualizowane, a bardziej sympatyczne.
Zdywersyfikowana - mówimy też zamiast tego "zróżnicowana". Jest to mniej przeintelektualizowane, a bardziej sympatyczne.
Aż dziwne, że tym razem nie chcesz tego zjawiska rozbierać pod kątem socjologiczno- psychologiczno-społeczno- polityczno- historyczno diablo wiedzieć jakim.
Młodzież jest wszędzie jednakowa. Przywilejem młodości jest ni mniej, ni więcej- głupota. Ta wpisana w wiek, z której nikt nikogo nie rozlicza. Głupota owa (na etapie młodości) nie jest jeszcze ani niebezpieczna, ani żenująca. Jest jak najbardziej naturalna.
Bez względu na to, czy dotyczy przyszłego pisarza, śpiewaczki operowej, czy budowlańca.
Mówię młody, by nie powiedzieć głupi;)
Nie znoszę określenia "dzieci z dobrych domów". Z reguły szufladkuje ono ludzi pod względem ich sytuacji finansowej. I tylko tego. Takie budowanie fałszywych stereotypów. Jasne, że stabilni materialnie rodzice będą mieli większe możliwości odpowiednio pokierować swoją latorośl (prywatne szkoły, zajęcia pozalekcyjne itd...). Tylko, że to za mało, by się uważać, lub kogoś określać dobrym domem. Tak samo, jak biedota, czy wręcz ubóstwo nie jest jednoznaczne z patologią. A taką z kolei równie dobrze znajdziesz w tych tak zwanych dobrych domach. Bez różnicy angielskich, polskich, czy amerykańskich.
Wiem, przykre. Wolałbyś to sobie wytłumaczyć jakimś peerelem. Nie tak to jednak działa.
Za młodu priorytetem są zwykle przygody. Różnie rozumiane;)
Na karierę albo emocjonalno- uczuciowe więzy przychodzi czas. Potem, kiedyś, później...I zresztą bardzo dobrze.
Spostrzeżenia/ wrażenia z własnego podwórka? Polska złota młodzież jest wspaniała! :)
Nawet na tym forum mogłeś się o tym przekonać (o ile pominiesz jakieś głupawe aluzje, insynuacje i sugestie starych kłótliwych trolli, skupiając się raczej na wpisach tejże branej pod lupę młodzieży, sztuk- dwie).
Tam jest ciekawość świata i ludzi, jakieś wycieczki po Polsce z rodzicami, wypady po Europie ze znajomymi, lub szkołą. Tam są książki, takie lub inne zainteresowania, mimo wszystko wiara w miłość, i przekonanie, że nie cały świat wygląda tak ja to forum;)
Podobnie rzecz ma się w świecie wylogowanych.
Tak więc tym oto optymistycznym (ze wszech miar) akcentem, zostawiam cię Poloniuszu z własnymi myślami. Też jestem ciekawa co masz do powiedzenia na temat naszej przecudownej, złotej polskiej młodzieży.
Młodzież jest wszędzie jednakowa. Przywilejem młodości jest ni mniej, ni więcej- głupota. Ta wpisana w wiek, z której nikt nikogo nie rozlicza. Głupota owa (na etapie młodości) nie jest jeszcze ani niebezpieczna, ani żenująca. Jest jak najbardziej naturalna.
Bez względu na to, czy dotyczy przyszłego pisarza, śpiewaczki operowej, czy budowlańca.
Mówię młody, by nie powiedzieć głupi;)
Nie znoszę określenia "dzieci z dobrych domów". Z reguły szufladkuje ono ludzi pod względem ich sytuacji finansowej. I tylko tego. Takie budowanie fałszywych stereotypów. Jasne, że stabilni materialnie rodzice będą mieli większe możliwości odpowiednio pokierować swoją latorośl (prywatne szkoły, zajęcia pozalekcyjne itd...). Tylko, że to za mało, by się uważać, lub kogoś określać dobrym domem. Tak samo, jak biedota, czy wręcz ubóstwo nie jest jednoznaczne z patologią. A taką z kolei równie dobrze znajdziesz w tych tak zwanych dobrych domach. Bez różnicy angielskich, polskich, czy amerykańskich.
Wiem, przykre. Wolałbyś to sobie wytłumaczyć jakimś peerelem. Nie tak to jednak działa.
Za młodu priorytetem są zwykle przygody. Różnie rozumiane;)
Na karierę albo emocjonalno- uczuciowe więzy przychodzi czas. Potem, kiedyś, później...I zresztą bardzo dobrze.
Spostrzeżenia/ wrażenia z własnego podwórka? Polska złota młodzież jest wspaniała! :)
Nawet na tym forum mogłeś się o tym przekonać (o ile pominiesz jakieś głupawe aluzje, insynuacje i sugestie starych kłótliwych trolli, skupiając się raczej na wpisach tejże branej pod lupę młodzieży, sztuk- dwie).
Tam jest ciekawość świata i ludzi, jakieś wycieczki po Polsce z rodzicami, wypady po Europie ze znajomymi, lub szkołą. Tam są książki, takie lub inne zainteresowania, mimo wszystko wiara w miłość, i przekonanie, że nie cały świat wygląda tak ja to forum;)
Podobnie rzecz ma się w świecie wylogowanych.
Tak więc tym oto optymistycznym (ze wszech miar) akcentem, zostawiam cię Poloniuszu z własnymi myślami. Też jestem ciekawa co masz do powiedzenia na temat naszej przecudownej, złotej polskiej młodzieży.
Zależy gdzie.
Jak uczę w LO, to czasami nie chce mi się kończyć lekcji, tak jest fajnie.
Znajomi nauczyciele w zawodówkach wręcz przeciwnie - traktorem trzeba ich ciągnąć na lekcje z beznadziejną hołotą.
Jak uczę w LO, to czasami nie chce mi się kończyć lekcji, tak jest fajnie.
Znajomi nauczyciele w zawodówkach wręcz przeciwnie - traktorem trzeba ich ciągnąć na lekcje z beznadziejną hołotą.
Z natury większość ludzi naśladuje wzorce zachowania które potencjalnie mogą być pomocne w osiągnięciu jakiegoś celu.
każdy cel, który osiągamy, mały lub duży, powoduje wzrost naszej wewnętrznej samooceny i poprawia stabilizację psychiczna a czasem nawet prowadzi do mozliwosci poprawy naszego stylu życia. Na przyklad, jednym z moim celów zyciowych było wyjechanie na zachód aby znaleźć pracę w jakies znanej firmie która by płaciła mi niewiarygodne pieniądze za moje usługi. Osiągnięcie tego celu poprawiło mój status społeczny, finansowy oraz myślę, że moje wewnętrzne poczucie wartosci. Oczywiście dużo zależy od wzorców dostepnych pod reką i od indiwidualnego charakteru danej osoby.
Myślę że ludzie z natury lubią wzorce ,które nie wymagają dużo pracy jak np: "kibole i anarchole", ale i są też tacy którzy probują robić karierę lub poszukiwac przygód, które wymagają troszkę wiekszego wysiłku i zaangazowania.
Celem zycia jednej osoby nie jest zawsze celem drugiej osoby ale myślę że 99% naszego społeczenstwa, bez względu na wiek, dąży do zaspokojenia kilku podstawowych potrzeb takich jak: dobre jedzenie, wlasne mieszkanie, ladne ciuchy, dziewczyna, dobra robota, akceptajia, przynależność, sukces, szacunek oraz potwierdzenie swojej wartości...
Są także ludzie którch jedynym pragnieniem jest tylko życie w spokoju... myśle ze oni sie po prostu poddali bo nie są w stanie juz nic wiecej osiągnąć.
każdy cel, który osiągamy, mały lub duży, powoduje wzrost naszej wewnętrznej samooceny i poprawia stabilizację psychiczna a czasem nawet prowadzi do mozliwosci poprawy naszego stylu życia. Na przyklad, jednym z moim celów zyciowych było wyjechanie na zachód aby znaleźć pracę w jakies znanej firmie która by płaciła mi niewiarygodne pieniądze za moje usługi. Osiągnięcie tego celu poprawiło mój status społeczny, finansowy oraz myślę, że moje wewnętrzne poczucie wartosci. Oczywiście dużo zależy od wzorców dostepnych pod reką i od indiwidualnego charakteru danej osoby.
Myślę że ludzie z natury lubią wzorce ,które nie wymagają dużo pracy jak np: "kibole i anarchole", ale i są też tacy którzy probują robić karierę lub poszukiwac przygód, które wymagają troszkę wiekszego wysiłku i zaangazowania.
Celem zycia jednej osoby nie jest zawsze celem drugiej osoby ale myślę że 99% naszego społeczenstwa, bez względu na wiek, dąży do zaspokojenia kilku podstawowych potrzeb takich jak: dobre jedzenie, wlasne mieszkanie, ladne ciuchy, dziewczyna, dobra robota, akceptajia, przynależność, sukces, szacunek oraz potwierdzenie swojej wartości...
Są także ludzie którch jedynym pragnieniem jest tylko życie w spokoju... myśle ze oni sie po prostu poddali bo nie są w stanie juz nic wiecej osiągnąć.
Havok, to Ty jeszcze młodzież jesteś?
No kiedyś był i pamięta wół, jak cielęciem był;)
Twoja kolej Strzyga- doświadczenia, obserwacje, przemyślenia z własnego podwórka.
;)
Twoja kolej Strzyga- doświadczenia, obserwacje, przemyślenia z własnego podwórka.
;)
hehe dobre. Gdyby się moje dziecko bardzo postarało, to od biedy już by mnie mogło babcią zrobić.
Mogłabym raczej założyć kącik pod nazwą Chatka z piernika. Tam wszyscy chętni mogliby się do woli wyżywać na młodzieży.
A ja tam nic do nich nie mam. Jak sobie przypomnę swoje czasy dojrzewania, to głupszym być już naprawdę trudno. Może możliwości było mniej, ale te, które były, były eksplorowane baardzo dogłębnie...
Mogłabym raczej założyć kącik pod nazwą Chatka z piernika. Tam wszyscy chętni mogliby się do woli wyżywać na młodzieży.
A ja tam nic do nich nie mam. Jak sobie przypomnę swoje czasy dojrzewania, to głupszym być już naprawdę trudno. Może możliwości było mniej, ale te, które były, były eksplorowane baardzo dogłębnie...
Może lepszy byłby termin konsumpcyjnie zorientowany, czy
nastawiony na konsumpcję, ale neolgoizm skonsumerozywoany (może per anologiam do skomputeryzowany) mi się jakoś wypsnął. Ale chyba wiecie, o co chodzi, o tych zapatrzonych w najnowszą modę i gadżeterię, przemnijające bziczki czy sezonowych idoli...
nastawiony na konsumpcję, ale neolgoizm skonsumerozywoany (może per anologiam do skomputeryzowany) mi się jakoś wypsnął. Ale chyba wiecie, o co chodzi, o tych zapatrzonych w najnowszą modę i gadżeterię, przemnijające bziczki czy sezonowych idoli...
Tak, rozumiemy o co ci chodzi, nawet gdy piszesz z tą dziwną skłonnością akademicko- doktorancką, mimo wszystko trochę wymuszoną. Zorientowani na konsumpcję od biedy też przejdzie;)
Havok,
Strzyga,
Już dawno doszedłem do wniosku że definicja tego słowa jest relatywna do otoczenia, w którym przebywa dany człowiek. Ustosunkowanie starszego pokolenia do młodych pokoleń wcale sie nie zmienia z ubiegiem czasu.
Tak na marginesie: szczerze wątpię ze jarasz o czym pisze.
No kiedyś był i pamięta wół, jak cielęciem był;)
dziekuje :)
Tak na marginesie: szczerze wątpię ze jarasz o czym pisze.
Szczerze, to ja też szczerze wątpię, że jaram. Chcesz powiedzieć, że pracujesz w zakładzie geriatrycznym czy że gnębisz swoje dzieci, bo przodkowie kiedyś gnębili ciebie? Trochę to niejasne jest.
Szczerze, to ja też szczerze wątpię, że jaram.
Hi, hi, powszednia kalabala z tym Havokiem. Jak mu sie nie przytaknie, to on zaraz, ze sie go nie rozumie, albo, ze sie mu zazdrosci.
A jesli chodzi o Polska mlodziez, to na przykladzie latorosli z mojej rodziny musze powiedziec, ze nic sie nie zmienilo porownujac moje czasy, czyli w skrocie: trzeba cos z tym zyciem zrobic, zeby dobrze zyc, ale czy Maciek na pewno mnie kocha?
Hi, hi, powszednia kalabala z tym Havokiem. Jak mu sie nie przytaknie, to on zaraz, ze sie go nie rozumie, albo, ze sie mu zazdrosci.
A z wami to tesz tak, jak wam sie nie przytaknie, to wy zaraz wszystkie z pazurami na czlowieka
myślę, że tutaj będziemy musieli się zgodzić że się nie zgadzamy na temat młodzieży