Każdy z nas pewnie jej czasem doświadcza. Czuje się trochę przygnębiony i smutny. Jeszcze nie depresja, ale już nie wiosenno-letnia radość życia. Jak sobie z nią radzicie, kiedy was dopadnie? Ja, o ile na wiosnę mam masę pomysłów i mnóstwo energii, o tyle o tej porze roku częściej niż zwykle zastanawiam się, jak nie poddać się złemu nastrojowi spowodowanemu m.in. koniecznością wstania o 6 rano i spędzenia ponad połowy dnia w pracy. Do tego jeszcze zbliżające się święto zmarłych - jeden z najbardziej refleksyjnych okresów w roku.
Co sprawia, że kiedy aura naokoło jest dołująca, czujecie się lepiej?
Wiem, wiem, trochę banalny temat, ale może ktoś chciałby się wypowiedzieć.
Co sprawia, że kiedy aura naokoło jest dołująca, czujecie się lepiej?
Wiem, wiem, trochę banalny temat, ale może ktoś chciałby się wypowiedzieć.