A to moja ulubiona scena (...)
No tak, w europejskim kręgu kulturowym faceci wiedzą jakie jest ich miejsce w szeregu i jak się zachowywać;)
(nie mogłam się opanować:D:P;)
Romantyczność pojmowaną potocznie, każdy i tak sobie rozumie po swojemu. Chyba nie potrafię wybrać ulubionej "romantycznej" sceny.
Zapewne będzie się to wiązać z galopem, gwałtownością, nieopanowaniem, impulsywnością i spontanicznością (jako przeciwwaga/ kontra dla wyrafinowania, ogłady i dobrych manier he he).
Ale wymyśliłam :-0 :)
No dobra, najlepsze polskie filmy. To chyba jest tak, że będą one zrozumiałe tylko i wyłącznie dla nas he he:)
Trudno wymagać, żeby jakiś obcokrajowiec zrozumiał humor "Rejsu" albo "Misia".
Albo takie "Sanatorium pod klepsydrą" czy "Pożegnanie jesieni". Z tą "skazą" na duszy się trzeba urodzić:)
A może to przez rodziców, bo jak dziecku od małego Mickiewicza recytują do poduszki, to potem efekty są takie a nie inne;)
Wracając do galopu;) taki film mi się przypomniał:
Czarne chmury