News /
Poland's Lost Generation [172]
Poland's lost generation? Not the first time and not the last.. Seventy something years ago it was like this:
Czesław Miłosz: Pieśń Levallois
(Baraki dla bezdomnych w Levallois-Perret, 1935)
Boże, miej litość nad Levallois,
Wejrzyj pod dymem zatrute kasztany,
Daj chwilę szczęścia słabym i pijanym,
Dłoń twoja mocna w opiece ich ma.
Przez cały dzień kradli, złorzeczyli,
Teraz na pryczach rany swoje liżą,
I kiedy noc zawisła na Paryżu,
Oni twarz w dłoniach zbójeckich ukryli:
Boże, miej litość nad Levallois.
Oni za twoim przykazaniem szli,
Zbierali zboże, węgiel w ziemi darli
I nieraz w bratniej obmyli się krwi
Szepcząc imiona Jezusa i Marii.
W knajpach ich bełkot nieprzytomny rósł,
A to ich pieśń ku twojej była chwale.
We wnętrzach ziemi, na otchłaniach mórz,
W pyle ginęli, mrozie i upale.
To oni ciebie nad sobą dźwigali,
Ich ręka twoją wyrzeźbiła twarz.
Więc na kapłanów wiernych wejrzeć racz,
Daj im uciechy jadła i pościeli.
Znamiona grzechu i choroby zdejm,
Swobodnych wprowadź w podwoje Sodomy,
Wieńcami kwiatów niech ozdobią domy,
Niech żyć umieją i umierać lżej.
Ciemność. Milczenie. Most daleki gra.
Wiatr w Kainowych drzewach dmie strumieniem.
Nad pustką ziemi, nad ludzkim plemieniem,
Nie ma litości nad Levallois.This part of the forum is English language only. If you don't provide a translation, this post may be moved.The translation below is not a perfect one:
O God, have mercy on Levallois,
Look under these chestnut trees poisoned with smoke,
Give a moment of joy to the weak and the drunk,
O God, have mercy on Levallois.
All day long they stole and cursed,
Now they lie in their bunks and lick their wounds,
And while the darkness thickens over Paris
They hide their faces in their thieving hands.
O God, have mercy on Levallois.
They followed your commandment every day:
They harvested wheat, tore coal from the earth.
And often they drenched themselves in their brothers' blood
Murmuring the names of Jesus and Mary.
Their insane jabber welled from the taverns.
That was their song in your praise.
They perished in mines, in the snow, in the heat,
In mud and the depths of he seas.
It was they who lifted you above themselves.
Their hands sculpted your face.
So deign to look on your faithful priests,
Give them the joys of table and bed.
Take from them the stigmas of illness and sin.
The immodest lead into Sodom's gates.
Let them adorn their houses with garlands.
Let them learn how to live and die more lightly.
Thank you