@Kashub1410, oj, nie sądzę, żeby taka epicka, górnolotna miłość się każdej parze przydarzała, bo jakby tak było to by nie było tylu zdrad i rozwodów. Ty tu piszesz chyba o takim ideale wielkiej miłości, a rzeczywistość zwykle bywa bardziej przyziemna dla wielu par. A więc lepiej przed ślubem się sprawdzić, żeby potem nie trzeba było się rozwodzić. I nie mam na myśli tylko seksu, ale trzeba pomieszkać razem, bo wtedy dopiero różne rzeczy wychodzą. Ten pierwszy etap zakochania, kiedy nosi się różowe okulary i mózg się wyłącza w końcu minie i potem trzeba żyć z drugą osobą pod jednym dachem.
Oczywiście mam tu na myśli szczególnie ślub kościelny, bo dla religijnej osoby ten jest "na zawsze", w przeciwieństwie do cywilnego.
Testowanie przedmałżeńskie jest zupełnym bezsensem, jak się kocha drugą osobę. To chce się z nią żyć do końca życia wbrew braku seksu.
Taaa... Faceci i ta ich "miłość"... lol
Podam Ci taki przykład... Trafiłam kiedyś na blog polskiej prostytutki i poczytałam kilka wpisów. W jednym z nich opisała przypadek jednego z jej klientów. Młody facet, zaręczony. Twierdził, że kocha narzeczoną, ale ona jest miłą, wrażliwą kobietą, a on lubi jakiś tam specyficzny, ostry seks. Prostytutka określiła ten jego seks "na SS-mana" i przyznała mu rację, że normalna kobieta to by tego raczej nie zdzierżyła. No więc on chodzi na ten swój seks do tej prostytutki, bo za bardzo swoją narzeczoną szanuje, żeby uprawiać z nią taki seks jaki lubi (tak to tej prostytutce wytłumaczył).
Ale nie szanuje jej na tyle, żeby jej nie zdradzać :))) Czujesz? Facet się jeszcze nawet nie zdążył ożenić, a już narzeczoną zdradza. I to ma być miłość?
Dlatego uważam, że testowanie przedmałżeńskie jest jak najbardziej wskazane i trzeba też być szczerym/szczerą z drugą osobą, żeby jej życia nie zmarnować.