kaprys
2 Nov 2020
Po polsku / Dlaczego nie po drodze nam z polską prawicą [1391]
Kwestia kobiet wychodzących na ulicę przy próbach zaostrzenia kompromisu aborcyjnego to nie nowa sprawa. To trwa już cztery lata.
I te kobiety i mężczyźni, którzy wychodzą protestować na ulicę to w większości normalni ludzie. Podobnie z ludźmi, ktorzy te protesty popierają. Nie mam zielonego pojęcia co pisze o tych wydarzeniach prawicowa prasa emigracyjna. Nie interesuje mnie to. Widzę i słyszę co mówią znajomi. Ludzie niezaangazowani politycznie, a tym bardziej nie członkowie antify.
Sorry, ale nie wierzę, że nawet nasi ultraprawicowi forumowicze nie widzą wśród postów znajomych na fb czy innych mediach postów zwykłych ludzi, którzy mają dość tego co się dzieje w kraju. Nie macie znajomych, którzy popierają te protesty? Wszyscy ci ludzie są z antify?
Jasne.
Nie popieram dewastowania kościołów. Jak to zauważyła jedna z moich znajomych jak świat światem w każdym proteście znajdą się zadymiarze i osoby podstawione.
Ale pamiętajcie też o zadymiarzach z tej drugiej strony. O kibolach z wyrokami, którzy atakują protestujących, a prokurator wycofuje oskarżenie.
Podobnie mam znajomych, którzy popierają całkowity zakaz aborcji, ale przez myśl by mi nie przeszło, żeby oskarżać ich o przynależność do ultraprawicowych bojowek.
Trochę rozsądku w tym wszystkim, bo mam wrażenie, że niektórzy głównie galopuja w kierunku znalezienia antagonizmow za wszelką cenę.
Coś co mnie zadziwia w tej sytuacji, to czas, w którym ten wyrok przeszedł. Nie wiem co była intencja osób stojących za tym. Czy myśleli, że z powodu pandemii tym razem kobiety zostaną w domu? Czy postanowili wyprowadzić ludzi na ulice, żeby mieć kozła ofiarnego w przypadku wzrostu zachorowań? A może uznano, że każda z tych opcji jest ok.
Prawda jest taka, że ludzie mają dość. Jak ktoś słusznie zauważył obecny rząd najpierw wkurwi...l oops zdenerwował nauczycieli, potem rolników i tylko im wkurwi..nych kobiet brakowało. A wszystko w czasach pandemii.
Kwestia kobiet wychodzących na ulicę przy próbach zaostrzenia kompromisu aborcyjnego to nie nowa sprawa. To trwa już cztery lata.
I te kobiety i mężczyźni, którzy wychodzą protestować na ulicę to w większości normalni ludzie. Podobnie z ludźmi, ktorzy te protesty popierają. Nie mam zielonego pojęcia co pisze o tych wydarzeniach prawicowa prasa emigracyjna. Nie interesuje mnie to. Widzę i słyszę co mówią znajomi. Ludzie niezaangazowani politycznie, a tym bardziej nie członkowie antify.
Sorry, ale nie wierzę, że nawet nasi ultraprawicowi forumowicze nie widzą wśród postów znajomych na fb czy innych mediach postów zwykłych ludzi, którzy mają dość tego co się dzieje w kraju. Nie macie znajomych, którzy popierają te protesty? Wszyscy ci ludzie są z antify?
Jasne.
Nie popieram dewastowania kościołów. Jak to zauważyła jedna z moich znajomych jak świat światem w każdym proteście znajdą się zadymiarze i osoby podstawione.
Ale pamiętajcie też o zadymiarzach z tej drugiej strony. O kibolach z wyrokami, którzy atakują protestujących, a prokurator wycofuje oskarżenie.
Podobnie mam znajomych, którzy popierają całkowity zakaz aborcji, ale przez myśl by mi nie przeszło, żeby oskarżać ich o przynależność do ultraprawicowych bojowek.
Trochę rozsądku w tym wszystkim, bo mam wrażenie, że niektórzy głównie galopuja w kierunku znalezienia antagonizmow za wszelką cenę.
Coś co mnie zadziwia w tej sytuacji, to czas, w którym ten wyrok przeszedł. Nie wiem co była intencja osób stojących za tym. Czy myśleli, że z powodu pandemii tym razem kobiety zostaną w domu? Czy postanowili wyprowadzić ludzi na ulice, żeby mieć kozła ofiarnego w przypadku wzrostu zachorowań? A może uznano, że każda z tych opcji jest ok.
Prawda jest taka, że ludzie mają dość. Jak ktoś słusznie zauważył obecny rząd najpierw wkurwi...l oops zdenerwował nauczycieli, potem rolników i tylko im wkurwi..nych kobiet brakowało. A wszystko w czasach pandemii.